wtorek, 5 sierpnia 2025

076

 Nigdy nie lubiłam chodzić do biblioteki. To dlatego,że jako osoba potrafiąca czytać z różnych rzeczy i wyczuwać czy są to dobre przedmioty oraz poznawać z ten sposób ich historie to po prostu w bibliotece jest mi źle bo...czuję tam za dużo energii jaka się miesza po różnych ludziach. To tak jak to zwykle psy nie lubią listonoszy czy innych tam kurierów bo oni łażą po wielu domach i ściągają na siebie różne zapachy to i działa to też i w moi przypadku. 

Książki jakie wypożyczają różni ludzie-mają ich energię jaką ja odczuwam a ja nie znoszę drugiego człowieka i jego historii. Stąd też nigdy nic nikomu nie pożyczam ani sama nie wypożyczyłabym nigdy książki z biblioteki!!! Za dużo tam się miesza i to po różnych ludziach jacy przychodzą po książki z różnych powodów-bo raz się zaczytali i lubią czytać i są molami książkowymi albo chcą jakiejś odskoczni od codzienności. Mi by to bardzo przeszkadzało jakbym miała czytać po kimś.

Nie znając historii danej rzeczy-tak jak ciuchy z second handu nie wiemy do kogo to należało ani normalny człowiek nie jest w stanie dojść czy były to np książki czy ciuchy należące do kochanki jaka rozstawała się ze swoim "żonkosiem" czy po kimś kto kopnął w kalendarz. To samo się tyczy pieniędzy-znalezione nigdy nie dadzą nam szczęścia. Coś o tym wiem-gdy szłam na maturę w 2007 roku to znalazłam na ulicy nieopodal mojego domu-50 zł. Kupiłam za to lalkę Winx a potem...wydałam ją koleżance za darmo bo czułam złą energię za te pieniądze jakie wtedy znalazłam:


Gdy byłam u Szeptuchy to ta mi powiedziała mniej więcej co ta z tego serialu jakoby znalezienie nawet najmniejszej sumy może przynieść pecha na nas. Dlatego też jak już coś kupuję z drugiej ręki wykonuje rytuał oczyszczający i jeśli dana rzecz ma dobrą energię-zostaje ze mną. Każdy z nas obdarza swoją energię rzeczy jakie ma w posiadaniu. Jeśli zmieniaja one właściciela trzeba pamiętać aby odkryć ich energię i czy nie są to pechowe i czarne obiekty. 

Moim czarnym obiektem był licencjat z WSZIF-u SYF-u jaki udało na szczęście mi się spalić i też mi lepiej bez niego i lepiej mi się wiedzie bez tego tytułu "licencjat politologii o specjalności marketing polityczny". Po prostu nawet ilekroć zaczynałam studia magisterskie na bazie tego dyplomu-nigdy nic nie kończyłam jak i nie miałam szczęścia w życiu. Stąd też unikam bibliotek i nadal wyczuwam energię konkretnych rzeczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz