Z Panem Prokopem znamy się nie od dawna ale też nie jest on tak całkiem obcy dla mojej rodziny. Najbardziej zaprzyjaźnił on się z moją matką jaka mnie razem z nim denerwuje. Człowiek ten jest jakby go tu nazwać naszym "przyjacielem rodziny" i całkiem nieźle mu to miano pasuje. Dziś dowiedziałam się,że pan Prokop chciałby z nami spędzić dużo czasu przez co zaprasza nas do siebie na 7 i 8 września. Mielibyśmy tam u niego nocować ale mi się to nie uśmiecha.
Najbardziej rozumiem się z jego synem-Wasylko jaki mógłby być moim synem. Wasylko to bardzo wrażliwy i młody człowiek-niestety w wyniku ma połamane obie nogi ale od czasu kiedy przepisano mu rehabilitację idą postępy. Z wrażenia,że ja miałabym razem z matką pojechać i nocować u pana Prokopa otrzymałam dziś nawet plamienie. Nie wiem co będzie dalej ale umowę z Fundacją jaka mnie wysłała do pomocy panu Prokopowie mam do 1 października tego roku.
Jak wyjadę to będę Wam relacjonować mój wyjazd oraz może uda mi się nakłonić Wasylko czy pana Prokopa na wspólne fotografowanie czy filmowanie się na pamiątkę. Gdy byłam młodą dziewczyną zamiast chodzić na imprezy lubiłam spędzać czas ze znajomymi przy ognisku i śpiewając więc i tym razem spać u pana Prokopa to niezłe wyzwanie dla mnie i mojego zdrowia. Wszak ja też jestem niepełnosprawna jak Wasylko ale mimo wszystko nie siedzę z założonymi rękami i nie czekam na cud aby się wydarzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz